A kto teraz mnie zna letra Canciones con a kto teraz mnie zna por letras todas las canciones de a kto teraz mnie zna. Ve la lista de todas las canciones viejas y nuevas con letras de a kto teraz mnie zna directas de nuestro buscador y escuchalas online. O panu Nieciku usłyszałem pierwszy raz kilka lat temu w programie Kuby Wojewódzkiego, który pana Niecika do telewizji ściągnął, żeby pokazać człowieka sukcesu i okazać należny szacunek osobie kasującej konkretne sumy za występy na imprezach disco polo, o czym za chwilę. Potem o Tomaszu Nieciku nie słyszałem, bo nie bywam tam, gdzie on śpiewa. Niedawno usłyszałem o nim po raz drugi, tym razem w radiu. Pan Niecik ma się dobrze. Dlaczego? Otóż artysta estradowy Niecik ma, moim zdaniem, bardzo zdrowe podejście do życia. Jest wesoły i pozytywnie nastawiony. Nie przekombinowuje i nie rozkminia. Po prostu pisze dobre teksty do prostej muzyki i to działa. Zabłysnął hiciorem, który chyba każdy zna: Cztery osiemnastki tylko w moim samochodzie, to jest teraz trendy, to jest teraz w modzie. Cztery osiemnastki tylko w mojej furze, lubią być na dole, kiedy ja na górze. Jak mówi, kiedy wymyślił pierwsza linijkę, chodziło mu o felgi osiemnastocalowe, ale reakcja znajomych uświadomiła mu, że tekst jest uroczo dwuznaczny, więc poszedł tym tropem. No i co? No i sukces. Niecik nie ma ma problemów z rymowaniem. Jest spoko. Aczkolwiek miał też taką osobę, z którą trochę posiedział. Był to prozaik-poeta, jak mówi Niecik. Niestety nazwiska nie podał. Trochę poukładał panu Niecikowi w głowie i odtąd nasz artysta już wie, jak to się robi. Na przykład przychodzi mu do głowy fraza mocna artyleria. Co dalej? To proste: nadchodzi kawaleria. I już mamy piosenkę. W chwilach przypływu uczuć lokalnopatriotycznych powstają utwory bardziej wyrafinowane, jak ten o Grajewie, Adamie i Ewie. To było pierwsze, wcale nie drzewo, wyjął instrument i krzyknął: graj, Ewo! (...) Niech cały ten świat poczuje, gdzie jest polski raj, graj, Ewo, graj! O czym są utwory Szubi-dubi oraz Tutti-frutti Niecik nie zdradził. Myślę, że są gdzieś na Youtube. Dlaczego Tomasz Niecik jest discopolowcem? Powiedział otwartym tekstem. Dlatego, że kiedy wydał swoją pierwszą płytę, zaczął być zapraszany na koncerty i w jeden wieczór zarabiał tyle, ile przez dwa miesiące w pracy. Do tego fanki gorące, napalone na artystę (tak mówi). W tygodniu zaś można sobie siedzieć w domu, robić różne rzecz, chodzić na siłownię. Nie fajnie? Fajnie. Piętnaście koła za koncert. Piękny dom, mieszkania na wynajem, samochody i gołębie. Gołębie! Nic dziwnego, że niejeden artysta, który gra już dwadzieścia lat i dostaje 1000 zł za koncert, miał gulę, kiedy usłyszał, ile kosi Niecik. Niejednemu mało aorta nie wypadła. Tak mówi Niecik. Zastanawia mnie, jak to się Niecikowi udaje, pomimo że jest jedynym piosenkarzem disco polo, który ma studia. Studiowanie to bardzo niebezpieczna rzecz. Człowiek zbyt wysoko szkołowany za dużo myśli i do tego w sposób nadmiernie poplątany. A jak pisze teksty, to mętne, bo ambitne. Inteligent ma tendencje do przejmowania się całym światem, chce mu dać jakieś przesłanie. To wszystko zawracanie głowy. Tymczasem Niecik nie dał się zepsuć w szkole. Jak sam mówi studia, oczywiście, że mi sięprzydały, bo... no... i ta inteligencja, którą nabyłem, na pewno gdzieś spożytkowałem. Zapewne. Zacytuję pana Niecika jeszcze raz: Musiałem bardzo długo pracować, myśleć, poskładać te wszystkie teksty, te melodie, bo to nie jest takie hop-siup. Gdyby ktoś ośmielił się sugerować, że Tomasz Niecik kupił dyplom magistra, to niech wie, że nie. Kiedy studiował, nie miał jeszcze pieniędzy. Tak mówi. Tomasz Niecik będzie grał tak długo, jak długo będzie istniało disco polo. I chociaż robi to dla kasy, sam określa się mianem muzyka komercyjnego, to nie dajmy się do końca zwieść temu pozornie cynicznemu przekazowi. Jest w dziele piosenkarza element misyjny. Artysta musi grać, bo gdyby nagle zniknęli z rynku Boys, Zenek Martyniuk, Weekend no i Niecik, fani byliby, cytuję: zniesmaczeni. A zatem, drogi Tomku - musisz! Biorąc przykład z Niecika powiem na koniec otwartym tekstem i wprost. Zazdroszczę mu. Facet ma bardzo zdrowe podejście do życia. A w konsekwencji żyje mu się i przyjemnie, i bogato. W dodatku daje radość tysiącom ludzi. On wie, gdzie jest środek świata. Do tego ma w sobie autentyczny optymizm. Niecik mówi, że jeszcze ze dwa takie hity jak Ona tańczy dla mnie i Jesteś szalona, a polubią disco polo także ci, którzy ciągle go nie lubią. Sorry, ale ja już jestem stracony dla tej sprawy. Jestem gotów polubić disco polo tylko pod warunkiem, że muzyka się zmieni. Ale Niecika lubię już. I tak mi zostanie. Oddalam się podśpiewując: Johny Bravo zalicza w mieście wszystkie puby, bo to właśnie on - pies na baby. Informacje pochodzą z reportażu radiowego Izy Serafin-Kozłowskiej.
Tłumaczenia w kontekście hasła "że mnie zna" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: On myśli, że mnie zna. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Proszę wejdź, zdejmij płaszczSiądź i wszystko mi opowiedzRazem łatwiej będzie namPoradzić cośWiem, że jest czasem takŻe ci brak przyjaznej dłoniZawsze możesz przecież przyjśćNikt nie zna cię, jak jaSą takie dni, że już sił ci brakNie dają nic, prócz żaluSą takie dni, gdy się wali światGdy nie chce ci się żyćWtedy jest zwykle takJakby zasnął twój telefonNie zapuka nawet niktDo twoich drzwiSą takie dni, że już sił ci brakNie dają nic, prócz żaluSą takie dni, gdy się wali światGdy nie chce ci się żyćNo więc wejdź, zdejmij płaszczI o wszystkim mi opowiedzPrzecież zawsze możеsz przyjśćNikt nie zna cię, jak ja
Zapamiętaj mnie Nie zalecane na współdzielonych komputerach. Logowanie anonimowe. Kocham go kunde a on mowi ze Zaloguj się, aby obserwowa Godzinę temu wróciłam od Toma. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Cokolwiek na co nie spojrzę, przypomina mi tego cymbała. Chyba niepotrzebnie skusiłam się na to cholerne ogłoszenie. Jak facet, który kiedyś pracował jako terapeuta dla AA, nagle może stać się najlepszym psychologiem dorosłych ludzi. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie kontynuowałby tej „terapii” u niego. Tom jest dziwakiem. Okropnym dziwakiem. Ale, gdyby nie on, to nigdy nie wyszłabym z tego cholernego nałogu. Tak wiele cierpliwości i empatii w to włożył… Jutro minie 3,5 roku od wypadku. Miałam mnóstwo szczęścia. To, że żyję. I odzyskałam prawo jazdy… Spadłam na samo dno. Dno, do którego ściągnął mnie Tande. Za to go nienawidzę. Za to, że pozwolił mi uwierzyć w siebie, a potem zostawić z tym wszystkim. Czuję się samotna. Bo jestem, nie ma co ukrywać. Nie mam teraz do kogo zadzwonić. Ingrid już dawno ma rodzinę i zajmuje się swoim cudownym synkiem. Therese nie chce mnie znać. W sumie jej się nie dziwię, a Thomas? Ma tego swojego chłopaka i żyją sobie beztrosko w Lillehammer. Tylko ja jak zwykle, nieudacznik życiowy, wiecznie sama… Budzę się z samego rana. Jest jeszcze przed szóstą. Nadal panuje ciemność. Nie wiem czemu usnęłam tak szybko. Biorę prysznic i szykuję się do pracy. Nie chcę jej stracić jak poprzedniej. Około południa robię sobie przerwę na lunch. Mam ochotę iść tam i pogadać z Tomem dokładnie w miejscu, w którym właściwie wszystko się zaczęło. Może dlatego bez zastanowienia wybieram jego numer. A on posłusznie zjawia się w tej przeklętej kawiarni chwilę później. - Wiszę Ci chyba ekstra wypłatę – zamawiam czarną kawę. Przed nim ląduje zielona herbata i sernik. - Opowiadaj. Nie sądzę, że tak po prostu zadzwoniłaś… Byłam wściekła. Tande zwyczajnie miał mnie gdzieś. Chciał pozbyć się wyrzutów sumienia i tyle. Nie mogłam jednak sobie tego przetłumaczyć. Ale przecież to było proste. Ja za dużo sobie wyobraziłam… ­- Miałaś do niego słabość w dzieciństwie? - Nie. Chodziło raczej o to, że się znaliśmy. - Nie. Był moim sąsiadem. Nic więcej. Ale widywałam go częściej niż innych. Kiedy mama odprowadzała mnie na przystanek, odbierała go i razem maszerowaliśmy w miejsce zbiórki. Mama jak zwykle zagadywała go, a on miał talent do podlizywania się. Wszędzie potrafił wejść i dotrzeć. Jak jakiś wąż obślizgły. I moją mamę potrafił czarować. A ja stałam obok jak te widły w gnoju i słuchałam, jak urabia moją mamę. A potem wysłuchiwałam w domu, że jestem dziwna i powinnam zachowywać się jak on. Grzeczny, ułożony, mądry… Wcale nie chciała słuchać, że ten idealny blond chłopczyk naśmiewa się ze mnie i mojego nadbagażu przy innych dzieciach. Że nie szczędzi szyderczych uwag. Ale ja go ignorowałam. Nie chciałam pokazać jemu i tym innym chorym psychicznie, rozpieszczonym bachorom, że mogą mnie złamać. Tak nauczyłam się nikomu nie ufać… - Do teraz Ci to zostało. - A czego się spodziewasz? Że nagle się otworzę i będę wesołą, radosną panną idealną? Że zapomnę jakimi świniami są ludzie? Dopóki nie jesteś lepszy od nich, to mają Cię za równego, albo przynajmniej nieistotnego. Ale, gdy zaczynasz być mądrzejszy i fajniejszy, czego oni pragną najbardziej, zrobią wszystko, by zrównać Cię z ziemią. - Niezmiernie mnie to cieszy – odpowiadam rozluźniona. Może jednak nie jest taki najgorszy… - Nikt lepiej niż ja nie wiedział co jest dla mnie dobre. - Kiedy ktoś Ci mówi, że wie co dla Ciebie lepsze, to zwykle albo ma za duże ego, albo faktycznie Cię zna i to wie… - Skąd bierzesz te złote myśli? - Z głowy – spogląda na mnie krzywo. Wracając do tematu. Postanowiłam w końcu się postawić. Następnego dnia poszłam do tej cholernej kawiarni, bo dowiedziałam się, że szukają kelnerki. Powiedziałam co potrafię, a oni potrzebowali kogoś nowego na gwałt. Od razu dostałam fartuszek i przydział do pracy. Szef pokazał mi jak obsługiwać ekspres, kasę i jeszcze jakieś pierdoły... - To stąd to miejsce… Co się stało, że już tu nie pracujesz? Była połowa dniówki. Trochę byłam zmęczona, ale z okazji, że to był weekend, chciałam popracować dłużej. W tygodniu mogłam wpadać tylko na 3-4 godziny i to po zajęciach. Usłyszałam, że ktoś wchodzi. I od razu ścięło mnie z nóg. - Tak. Ładną, szczupłą, blond cziką. Musiałam podejść i zebrać zamówienie. Ileż bym dała, żeby ponownie ujrzeć tą zestresowaną mordę tego buca. Patrzył na mnie, a jego towarzyszka zaczynała się czerwienić ze złości. Chyba nie pasował jej brak zainteresowania z jego strony. - Co podać? – spytałam łagodnie. - Dwie kawy – odpowiedział, czym wzburzył swoją towarzyszkę. - Ja poproszę zieloną herbatę. - I dwa ciastka – ponownie odpowiedział za nią. - Chyba, że zjesz je sam. Ja dziękuję – odpowiedziała szorstko. - Coś jeszcze będzie dla państwa? Polecam zestaw dla par: dwie kawy + ciasteczka w kształcie serduszek, z delikatnymi zdobieniami z czerwonego lukru – dodałam ze sztucznym uśmiechem na ustach. - Nie – warknął. – Dziękujemy, ale dzisiaj nie skorzystamy – dodał łagodniej. Odeszłam i wykonałam zamówienie. - Przyznał się jej, że Cię zna? - Co Ty?! Ta gnida potrafi jedynie wodzić za nos i kłamać. - Może czasem mówił prawdę? - Nie. On zawsze kłamie. Nawet jak nie chce. - Nie uważasz, że jego ta historia też mogła nieco obejść i poruszyć? - U niego to się nawet nic nie porusza w spodniach jak się podnieci. Jest nieczułym, bezczelnym chamem. - Sprawdzałaś? – dodaje z figlarnym spojrzeniem, czym wybija mnie z rytmu. - Nie – odpowiadam twardo. Podałam im zamówienie i wróciłam na miejsce. Miałam jednak ochotę wylać mu na ten obrzydliwy łeb gorącą kawę. Żeby się nauczył, że nieładnie jest być zimnym draniem. Ale postanowiłam to przemilczeć. Na szczęście było kilku innych klientów w kawiarni, więc mogłam zająć się pracą i nie myśleć o tym padalcu. Ileż razy czułam na sobie jego spojrzenie. Intensywne, zupełnie wypalające mi skórę. - Ile płacę? – podszedł do baru niepostrzeżenie, przez co o mało nie stłukłam filiżanki. - Zaraz podam panu rachunek. - Nie rób tak – zaskomlał. Pamiętam do teraz reakcję ludzi na moje głośne prychnięcie. - Chyba mnie pan z kimś pomylił – podałam mu paragon. - Marthe, daj spokój… - Kartą czy gotówką? – westchnął tylko i podał mi kartę. - Zbliżeniowo – dodał. - Dziękujemy i zapraszamy ponownie – powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. - Nie kłam. Wcale nie chcesz mnie tutaj. - I w moim życiu też. Idź bądź chamem gdzieś indziej. - Widzieliście się potem? - Nie. Minęło kilka miesięcy. Ja pracowałam, a on robił za gwiazdę – spoglądam na zegarek. – Muszę lecieć. - Ja też. Mam wizytę na 13. - Widzimy się za kilka dni. Muszę odetchnąć. - Wiesz, że jesteśmy coraz bliżej rozwiązania? - Wiem. Dlatego potrzebuję chwili, by móc o tym mówić. - Będzie dobrze. Marthe, ja w Ciebie wierzę – przytula mnie przelotnie i wychodzi, wcześniej zostawiając kilkadziesiąt koron na stoliku. A ja zostaję na środku kawiarni sama. Kompletnie zszokowana. ~ - Dzwoniła i poprosiła o spotkanie – słyszę jego głos w słuchawce. – Nosz kurw… - słyszę klakson. - Jak przeszkadzam, to mów. - Spoko. Już parkuję pod kamienicą. - Słuchaj… Ja mam wyrzuty sumienia. Ja nie umiem tak dłużej… - przeczesuję dłonią włosy. - Chcesz mi powiedzieć, że masz już gdzieś rozwiązanie Twojej zagadki? - Nie… Ja po prostu wiem, znaczy domyślam się, ile ją to kosztuje. - Oboje jesteście ważni. Dla mnie, dla siebie samych i dla siebie wzajemnie… - Ona sama nie wie co czuje. Wiesz jak ona wygląda, kiedy o Tobie mówi? - Jak? – nie wiem czemu pytam. - Kończę o 18. Wpadnij – rozłącza się. Teraz się, kurwa, rozłącza. Co za frajer przebrzydły! Wychodzę z mieszkania i pędzę na siłownię. Muszę gdzieś wyrzucić z siebie to wszystko. Wychodząc potrącam szafkę stojącą w przedpokoju. Na podłogę spada coś szklanego, bo huk tłuczonego szkła rozprzestrzenia się po całym domu. Spoglądam za siebie i widzę potłuczoną ramkę. Doskonale wiem czyje zdjęcie jest w środku… Podchodzę wolno i podnoszę je. Patrzę na nie już praktycznie szklanymi oczami i nie mogę przestać się gapić. Ja i ona. Razem, w tym cholernym porcie. Chwilę przed katastrofą. Praktycznie ostatnie chwile szczęścia… Gładzę palcem jej twarz. Szybko jednak otrząsam się. Odkładam fotografię na stolik i biegnę po szufelkę i zamiatam tor przeszkód. Na siłowni daję z siebie wszystko. I tak zaniedbałem się tak, że wstyd w ogóle myśleć. Alex mnie zabije. Po prostu. I będzie miał rację. Już dawno ktoś powinien zrobić ze mną porządek. Boję się życia od pewnego momentu. Od pewnej decyzji. Ja się wcale nie dziwię, że ona ma mnie za ostatniego frajera. - Ludzi nie słyszysz? – dociera do mnie znajomy głos. - Kenny… - nie chcę go widzieć. - Ostatnio jesteś dziwny, ale jakoś to załatwimy. Może impreza wieczorem? U mnie? Będą nowe cziki – mruga brwiami. - Pasuję – odpowiadam. Nie mam ochoty. - Ty? Tande? Król dancingu? - Tak, ja. Tande, król idiotyzmu. - Od kiedy wpadłem w nałóg. Daj mi pobiegać – odpowiadam i nie obserwuję jego reakcji. Wiem, że zbiera szczękę z podłogi. Ja sam jestem zdziwiony, że się w końcu przed kimś przyznałem. Do tej pory wiedział tylko Tom. Z wiadomych przyczyn. Kenny znika, a wraz z jego zniknięciem, wyrzuty sumienia gdzieś pędzą w nieznane. Po treningu biorę prysznic, pakuję się i spadam do mieszkania. Robię jakiś szybki obiad i kładę się spać. Potrzebuję snu. Chwili zapomnienia. Ale nie dane mi jest spać. Przynajmniej spokojnie. Myślę o niej. O jej gładkiej pucołowatej twarzyczce. O tym powalającym uśmiechu, którego tak rzadko używa do nokautowania ludzi. Błysku w oku. Tego szalonego, ale za razem powściągliwego. Jakby się bała otworzyć w zupełności. Tylko dwa razy złapałem ją na tym błysku. Z Andersem i wtedy, ze mną… Budzę się, choć to chyba nie odpowiednie słowo, po 18. Dzwonię do Toma. Mówi, że jest już w drodze i zaraz wpadnie. Ogarniam mieszkanie. 14 minut później słyszę dzwonek. - Nie. Spałem. Przynajmniej próbowałem – drapię się po głowie. - Powiedziałem Kennemu o alkoholizmie – nie ma co. Jak z grubej rury, to z grubej. - Może czas przestać się okłamywać? - I dlatego jej zdjęcie leży na widoku? – wiedziałem, że jest spostrzegawczy, ale, że aż tak? - Stłukłem je przypadkiem. - Wmów mi jeszcze, że nie wszystko stracone… - Mów lepiej co się działo, gdy wyszedłeś z kawiarni z tą dziunią… Pożegnałem się i odszedłem. Tak, zostawiłem ją na środku ulicy. Nie mogłem znieść tego przeszywającego mnie dalej wzroku Marthe. Nie wiedziałem, że tam pracuje. Byłem pewien, że zamówię kawę, pogadam z dziewczyną, a potem zaproszę do siebie. Ale stało się inaczej… - Ile razy jeszcze zakończyłeś w ten sposób randki? Wróciłem do domu. Oczywiście walnąłem kielicha i poszedłem spać. Pamiętam jak dziś, że śniła mi się. Wściekła, obrażona, piękna… Chciałem wrócić do tej relacji. Że randki, że rozmowy, spotykanie się. Nawet tych jej docinek mi brakowało. Próbowałem o niej zapomnieć. Chodziłem na imprezy, poznawałem laski, itp. Ten sam mechanizm. Ale to nie były one. Nie były Marthe. Zaczynałem wariować. Brakowało mi tej okropnej wiedźmy. A ona sobie pracowała. Czasem podjeżdżałem pod jej kawiarnię i obserwowałem jak obsługuje klientów podając im kawę czy herbatę. Ale nigdy nie wszedłem. Tak kontakt się urwał. Widywałem ją czasem z Andersem w klubach, albo na spacerze. A ona sobie żyła lepiej beze mnie. - Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałeś? - Nie wiem – wzruszam ramionami. - Terapia nie była skuteczna. Okłamałeś mnie i siebie. - Ona nadal jest w mojej głowie. - Jeśli mi nie powiesz wszystkiego, to na zawsze w tej głowie zostanie. - Ale ja nie chcę. Nie umiem. Nie chcę burzyć tego co mam. - A jakie ona ma życie? Pracuje od rana do wieczora, wraca, gapi się w okno i idzie spać. - Ze mną nie byłoby lepiej. - Oboje jesteście uparci. Jak osły. - Przynajmniej mamy coś wspólnego. Oszalałem na jej punkcie. Nie potrafiłem zebrać myśli. Nagle wróciły mi wspomnienia z dzieciństwa. Było mi wstyd. Taka mądra i wartościowa dziewczyna, a ja miałem to w dupie. Bałem się jakiejś bandy gówniarzy, z którymi nawet teraz nie rozmawiam. Żałuję Tom, cholernie żałuję… ***** Cześć Misiaczki ;* Przychodzę do Was w ten okropny zimny, sobotni wieczór z nowym rozdziałem :D Jestem bardzo ciekawa czy się spodoba :D Cieszy mnie niezmiernie, że nadal ze mną jesteście. Dziękuję :* I dziękuję za przekroczenie 10000 wyświetleń <3 Uwielbiam Was :* A tu obiecana niespodzianka Do następnego i buziaki :* 2 odpowiedzi. Mam 57 lat, mój partner jest o kilka lat starszy. Mówi, że mnie kocha ale ja nie potrafię poradzić sobie z jego zachowaniem w stosunku do mnie. W trakcie seksu potrafi powiedzieć do mnie np"mala ci się zawija, potrzebny spinacz, błota ci się narobilo, włosy ci małą smierdza ". Napewno nie miał na myśli mojej" malej
Dookoła twarze, markerem je zamażę, on mówi że cię zna, ja go k**wa nie kojarzę, humor, zepsuty humor przez taką k**wę, ja też ich nienawidzę a za brata w ogień pójdę.
Translations in context of "mowi ze" in Polish-English from Reverso Context: że mówi prawdę, że nie mówi, że on mówi zapytał(a) o 02:09 Mówi do mnie kochanie itd. a nie jestesmy razem o co mu chodzi? Od pewnego czasu rozmawiam z kolegą przez fona on zaczął na mnie mówić kochanie skarbie i wgl mowi ze mnie kocha pisze slodkie sms i wgl. a nie jestesmy razem... więc o co mu chodzi? bo ja nie rozumie, a w fonie ma mnie zapisana ,,moje kochanie'' jak się go zapytała a czemu nazwałeś mnie kochanie to on mowi ,,a czemu nie?' codziennie się pyta czy gadałam z takim chłopakiem. ostatnio jak usłyszał, że koło mnie jest jakiś chłopak chciał się bić był zły iwgl... Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2012-07-28 02:10:59 Odpowiedzi naati odpowiedział(a) o 02:17 Moze cie lubi , nie pomyslalas? Jest zazdrosny itd. Ale moze tez byc ze sobie robi jaja. Czy kiedy kolwiek z ciebie zartowal? Jezeli tak to moze tylko robi sobie jaja. Ale moze tez cie lubic. zakochał sie w tobie xd miałam dokładnie taka sama sytuacje i teraz jestesmy razem . zależy mu na tobie .. ja bym się cieszyła .. Mayim odpowiedział(a) o 02:24 Szuka jelenia, i chyba znalazł. Nana007 odpowiedział(a) o 02:26 Kręci z Tb ; ) Podobasz mu się : ) Próbuję Cie poderwac ; > Pozdrawiam :d รłเtคśภค odpowiedział(a) o 02:32 Możliwe iż się zakochał xd :D Ja tez tak robiłam i mój ' kolega ' a teraz ze sobą chodzimy ; ] Pewnie mu się podobasz a to jest forma podrywu ;D porozmawiaj z nim o tym na spokojnie szczęścia życzę ;)[LINK] - pomożecie .? barton27 odpowiedział(a) o 03:01 zakochany. tylko boi sie powiedziec. nie pytaj czemu. nie wiem. Pewnie wpadłaś mu w oko ale może się wstydzi to wyznać. nande321 odpowiedział(a) o 12:43 nie obijaj się tylko spytaj wprost czy jesteście razem! 5doma9 odpowiedział(a) o 17:41 czekasz na 'zostaniesz moja dziewczyna?' ? no prosze cie ;) on kocha cie bardzo <333 :) Może pomylił numery albo cb lubi blocked odpowiedział(a) o 02:11 O nic... ja chyba z wszystkimi poznanymi dziewczynami jestem na kochanie... a nic to nie zmienia... Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Ja nie widziałem problemu do póki nie odszedłem. Sorry że pisze o sobie ale może będzie brzmiało to bardziej autentycznie. Mi się wydaje że ta robota zwaliła go z nóg tak się nie da. Ja 9 jeb*** lat nie mogłem dokończyć studiów a na jednym i później drugim kierunku zawsze blisko finiszu.

Siema, przepraszam, ale znów nie miałam czasu ;/ . Wczoraj pojechałam o 11 do szpitala, babcia bez zmian, potem pojechaliśmy do Piotrkowa, kupiłam ' spedalone ' vansy itd. i przyjechaliśmy do domciu . Dzisiaj, hmm. Dzisiaj sporo się działo. Poszłam na jedną lekcję i Pan Pszczółkowski zwolnił kilka osób i poszliśmy na warsztaty - grafiti . Z czego ja poszłam sama z buta z Nanim, bo nie chciało mi się z nimi jechać. Poszliśmy przed blok, staliśmy pod klatką czekając na Czarka i jakiś typ ( z 60 parę lat ) wyszedł z klatki i powiedział " Cześć " . Popatrzyłam na Naniego - Mateusza, a ten zapytał do kogo to cześć było, a dziadek na to, że do mnie . I Mateusz się przysapał do niego i uznał go za pedofila i prawie mu najebał, tylko, że wzięłam go za rękę i weszliśmy do Czarka. Zapaliłam z nimi, poszłam do Moku. Siedzieliśmy tam z pół godziny, słuchając jakiegoś typa z czego potem mieliśmy robić rysunki na temat Tuwima, narysowałam jakiegoś śmiesznego ptaka i tyle. Siedziałam z Maćkiem i zamulałam. W końcu wzięli nas w grupy i mieliśmy rysować szkice na takim dużym marmurowym ( tak jakby ) " kartonie " narysowałam tego ptaka i podszedł do mnie instruktor ( od naszej grupy ) .Ojejciu, dobra dupa z niego była ; ). Ogółem to z nim rozmawiałam i mi pomagał ( tak jak reszcie ) zrobiliśmy tego ptaka, potem Maciek zrobił drzewo, a ten koleś narysował gęś w dziupli ( ogólnie była beka ; ) ) . Potem wszystko robiliśmy sprejami, z czego ' instruktor ' musiał mi pomóc bo zbytnio nie ogarniałam. Był bardzo przyjemny i tak nam ogólnie minął dzień . Wróciłam do domu, zostawiłam torbę i poszłam do Moku ( koło muszli ) popatrzeć co jeszcze robią. Na koniec podeszłam do tego mojego instruktora, podziękowałam mu i umówiliśmy się na 18 maja na następne ' grafiti ' . Atmosfera była świetna, a do tego poznałam świetnego kolesia - instruktora, który był niezłą dupą ;3. Hmm. Posiedziałam na muszli z Agatą poszłam na osiedle, weszłam po Monikę, poszliśmy na Arbuza klatkę, potem podeszliśmy do Raka, Maliniaka itd. A oczywiście Raku miał chęć mnie pobić ( tak po przyjacielsku ; ) ). Poszłam po Tosię, odprowadziłam trochę Agatę z nimi i zajebałam łokciem jakiejś Pani ( bo sądziłam, że idzie koło mnie Mateusz ) . Poszłam przez garaże i wróciłam do domu. Obecnie jem obiad i zmulam. Nigdzie już się nie ruszam bo nogi mnie tak napieprzają, że masakra ;x . Życzę przyjemnego wieczoru i do jutra ; * . Papa ;**. Nawet nie zdążył się rozpakować. Jego ciało leżało na podłodze. Lekarze nie podali przyczyny, ale ja wiem, że zabiły go nerwy. To na pewno nasza ostatnia kłótnia się do tego przyczyniła. Choć nie do końca rozumiałam, co się stało, musiałam zostawić wystraszone dzieci i jechać tam, do niego… Zawiózł mnie brat. Tekst piosenki: Nie mów mi jak kochasz nie mów mi jak czujesz ja i tak wiem swoje ze znów mnie oszukujesz miłości nie szukaj ona sama Cię znajduje bądź przygotowany bo jej nie zasmakujesz [2x] Nie mów mi ze kochasz to tylko twoja gra Nie udana znajomość w niej było tyle zła Odeszłaś ode mnie zostały wspomnienia Wszystko poszło w przód czas wiele pozmieniał Przez te kilka chwil poczułem trochę więcej To wszystko prysło z kolejnym ciosem w serce To uderzyło we mnie ze wszystkich stron Po jednej ja i Ty a po drugiej stal on Po naszym rozstaniu pakując swoje rzeczy Znalazłem telefon a w nim twoje sms’y Napisałaś mu ze jednego żałujesz Ze nie chcesz być ze mną bo do mnie nic nie czujesz Usiadłem na łóżku łzy pociekły po policzkach Jak uczucie niszczy to najlepszy przykład Oszukałaś mnie robiłaś to stale jak mogłaś To zrobić ja tak bardzo Ci ufałem Teraz jedno wiem ze co było nie wróci Nie dzwon do mnie więcej nie mam ochoty się kłócić Nie wieże w nic w żadne twoje słowo Minie wiele czasu nim te rany się zagoją Zrobiłem już wiele i to nie moja wina wiem ze gdzieś tam jest Tylko ta jedyna.. Nie mów mi jak kochasz nie mów mi jak czujesz ja i tak wiem swoje ze znów mnie oszukujesz miłości nie szukaj ona sama Cię znajduje bądź przygotowany bo jej nie zasmakujesz [2x] Dzwoni mój telefon tak to znowu Ona Patrzę na wyświetlacz a tam wiadomość nowa Jak bardzo Cię kocham taka treść sms’a Wczoraj wyzywała dzisiaj słowom zaprzecza Miłości szukałem, szukałem na sile Teraz odpowiedzialnie biorę na siebie winę Spoglądam na pamiątki i wpierdalam je w kosz I właśnie w tej chwili dochodzi do mnie to ze kocham Inna dziewczynę i ze ona mnie tez Niewytłumaczalne dlaczego tak dzieje się Dochodzi do mnie to ze idiotę zemnie robiłaś Ze codziennie z innym w nasze miejsca chodziłaś Nie mów mi ze kochasz bo prawda to nie jest Tylko mnie wykorzystujesz a za plecami się śmiejesz Nowe spojrzenie na świat uwalniam się od Ciebie zbieram swoje przedmioty I idę dalej przed siebie z nami koniec koniec już na zawsze wiedz ze po Tobie nigdy więcej nie zapłacze czas jeszcze pokaże ile rany będą się goić na razie chce bardzo o Tobie zapomnieć nie mów mi co czujesz bo wiem ze tylko żartujesz potem z twoim kolesiem nade mną się litujesz ja Ciebie olewam idę w stronę miłość od dzisiaj w moim sercu pokój na stale zagości Nie mów mi jak kochasz nie mów mi jak czujesz ja i tak wiem swoje ze znów mnie oszukujesz miłości nie szukaj ona sama Cię znajduje bądź przygotowany bo jej nie zasmakujesz [2x] Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu “A ten Frankowski to miał w ogóle jakiś dobry mecz w kadrze? Bo ja go nie kojarze z niczego, a płacz jakby Lewandowski nie jechał” Pięć lat razem. Dla niektórych to niedługo. Jednak dla mnie to było całe życie. Byliśmy zaręczeni i mieliśmy plany na przyszłość. Poznaliśmy się w zupełnie innych okolicznościach i sporo się od tamtego czasu zmieniło. Ja nadal go kocham, ale ON wybrał inne życie. Opowiem Ci moją historię, abyś nigdy nie musiała sama przez to przechodzić. Nasze nieśmiałe początki. Jak wiele par poznaliśmy się w czasie studiów. ON miał bronić magistra, a ja dopiero zaczynałam. Mieliśmy wspólnych znajomych i tak się wszystko zaczęło. Na początku nie zwracałam na niego uwagi. Później ON zaczął się bardziej starać. Coś mi się w nim spodobało. Zakochałam się po raz pierwszy w życiu w ten sposób. Nie mówiłam tego na głos, ale miałam nadzieję, że to ten jedyny. To był świetny czas na zbliżenie się do siebie. Wiedzieliśmy, że to dla nas najlepsza chwila, aby beztrosko korzystać z życia. Za rok ON miał już zacząć pracę na poważnie. Teraz oboje mieliśmy sporo czasu dla siebie. Po roku zamieszkaliśmy wspólnie. Nie planowaliśmy tego. Jednak znalazłam się w trudnej sytuacji i musiałam zmienić mieszkanie. Stwierdziliśmy wspólnie, że to dla nas znak od życia. Przez pół roku mieszkaliśmy we trójkę z jego bratem. Później zostaliśmy sami. Bardzo miło wspominam ten czas. Życie i codzienność. Dobrze nam się wspólnie żyło. ON pracował, a ja nadal się uczyłam. Zastanawiałam się nawet nad przejściem na studia zaoczne i podjęciem pracy. Nie chciałam być dłużej na utrzymaniu rodziców. ON też nie miał lekko, bo pracował w trudnym emocjonalnie zawodzie. Codziennie stykał się z niebezpieczeństwem, a nawet ze śmiercią. Dobrze wiedziałam, że nie jest mu łatwo. Zdarzało się, że mieliśmy dla siebie mało czasu. Ale to chyba normalne w każdym związku na takim etapie. Staraliśmy się jednak wykorzystywać każdą wolną chwilę, aby coś wspólnie zrobić. Tylko, że tych chwil było coraz mniej. Ja miałam sporą grupę przyjaciół na studiach. ON miał swoich znajomych z pracy, którzy doskonale go rozumieli. Trudno było to wszystko pogodzić, ale próbowaliśmy. Po niecałych czterech latach oświadczył mi się w dzień przed Walentynkami. Nie chciał tego robić w Walentynki, bo wydawało mu się to oklepane. Totalnie mnie zaskoczył i byłam wtedy najszczęśliwszą kobietą na świecie. To był dla mnie naprawdę szczęśliwy rok. Zaczęłam wtedy pierwszą poważną pracę i stałam się narzeczoną. Czułam się taka dorosła. Pracowałam i dalej studiowałam zaocznie. Czasu było jeszcze mniej. Wiedziałam jednak, że ON wspiera mnie całym sercem. Ja też go wspierałam i wiedziałam, że musi w jakiś sposób radzić sobie ze stresem. Musiał odreagować, a przynajmniej tak to nazywał. Pozwalałam mu na te wyjazdy ze znajomymi, a nawet go do tego zachęcałam. Chciałam, żeby miał też chwilę dla siebie. Kryzys zaczyna się po trzydziestce? Nasze ostatnie miesiące były naprawdę trudne. Zaczęły się kłótnie, które były tak naprawdę o nic. Zupełnie tego nie rozumiałam, bo wcześniej nigdy się to nie zdarzało. Zrzucałam to na jego pracę. Ostatnio pracował na najwyższych obrotach i trudno mu było oderwać się od tego myślami. Kiedy o tym pomyślę, to nie pamiętam już nawet, kiedy spędziliśmy ostatni weekend tylko we dwoje. Może mieliśmy dla siebie zbyt mało czasu? A może chodzi o to, że ON zaczął tego unikać? Coś się między nami zmieniło. Przestaliśmy się rozumieć i pojawiły się między nami różnicy w priorytetach. Nie potrafiliśmy już rozmawiać o poważnych sprawach. To wtedy zaczynały się najgorsze kłótnie. Ja zawsze traktowałam ten związek na poważnie. Kiedy mi się oświadczył poczułam, że ON podchodzi do tego w ten sam sposób. Jednak od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Nie padły kolejne słowa, na które tak liczyłam. Potrzebowałam stabilizacji, której ON nie potrafił mi dać. Kiedy tylko pojawiał się temat ślubu, od razu wpadał w ten swój podły nastrój. Jeszcze gorzej było wtedy, kiedy rozmawialiśmy o dzieciach. Nie chciałam na niego zbytnio naciskać. Chciałam jedynie wiedzieć, co tak naprawdę siedzi w jego głowie. Chciałam wiedzieć co planuje, ale ON nie potrafił mi tego powiedzieć. Najgorszy był jednak ostatni miesiąc. Kłóciliśmy się niemal codziennie. Czułam się, jakbym rozmawiała z zupełnie obcym człowiekiem. Zupełnie go nie rozumiałam. Kłóciliśmy się chyba o wszystko. ON zaczął znikać w dziwnych godzinach. Przesiadywał nocami przed komputerem. Nawet przestaliśmy wspólnie jeść. Wcześniej przynajmniej raz dziennie staraliśmy się coś wspólnie zjeść. W piątek powiedział mi, że idzie z kumplami na imprezę. Nie powiedział jednak gdzie i z kim idzie. Wcześniej zawsze to robił, a ja mu zawsze pozwalałam na takie wyjścia. Wrócił nad ranem, a ja zaczynałam się już o niego martwić. Był pijany i w końcu miał odwagę mi to powiedzieć. Chyba nie miał zamiaru z tym dłużej czekać. Ucieszył się, że nie śpię. Nie obchodziło go nawet, że nie śpię, bo się o niego martwiłam. Po wymianie kilku nic nieznaczących słów powiedział mi prosto w twarz, że zamierza się wyprowadzić. Uważał, że w naszym związku wszystko działo się zbyt szybko. Stwierdził, że nie jest jeszcze gotowy na małżeństwo. Powiedział mi, że jest jeszcze młody i chce się jeszcze trochę wyszaleć. Związał się ze mną w momencie, kiedy jego koledzy mogli sobie poszaleć. Zaczął mi wmawiać, że on też tego potrzebuje. Mówił, że nie może być ze mną, bo nie jest na to gotowy i nie chce mnie ranić. W tych kilku słowach przekreślił nasze pięć wspólnych lat. Zachowywał się tak, jakby to już dla niego w ogóle nic nie znaczyło. Na dokładkę dodał, że umawiał się od jakiegoś czasu z innymi dziewczynami i dzięki temu zrozumiał, że nie chce się ograniczać. Nie chce być moim mężem, bo nie jest na to gotowy. Możesz być pewna, że nie poszliśmy spokojnie spać. Do tej pory nie mogę wybaczyć mu tych słów. Nie chodzi nawet o to, że zmarnowałam pięć lat swojego życia. Chodzi o to, że zaczął zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak. Zamiast wspólnego życia, ON miał ochotę na zabawę. Czy tak zachowuje się mężczyzna po trzydziestce? Czy każdy facet zalicza wtedy kryzys? A może ja miałam po prostu strasznego pecha? Jakie błędy popełniają mężczyźni w związkach? Ostatnio pracuje z kilkoma klientkami, które mają problemy w związku. Najsmutniejsze jest to, że problemy każdej z nich są w pewien sposób do siebie podobne. Chodzi o to, że ich partnerzy nie byli tak naprawdę gotowi na poważny związek, ale nie potrafili tego w żaden sposób powiedzieć. Dla nich związek był pułapką, z której nie umieli się wydostać. Tylko ci mężczyźni nie potrafili zrozumieć, że przez swój brak odwagi mogą kogoś bardzo mocno zranić. Moim zdaniem taka postawa to zwykłe tchórzostwo. Jeżeli nie jesteś gotowy na związek, to nie dawaj komuś złudnych nadziei. Nie rób tego tylko dlatego, że jest to dla Ciebie wygodne. Są jeszcze inne błędy, które nagminnie popełniają mężczyźni. Pięć pojawiających się najczęściej, opisałem w artykule: 5 najgorszych błędów, które popełniają mężczyźni w związkach – część 1. Mam nadzieję, że skłoni Cię on do własnych przemyśleń. Z doświadczenia wiem, że te błędy pojawiają się w wielu związkach. Jednak czy jesteś tego świadoma? To nie jest świat prawdziwych mężczyzn. W dzisiejszym świecie trudno powiedzieć, czym jest prawdziwa męskość. Dla mnie zawsze związana jest ona z odwagą. Prawdziwy mężczyzna bierze odpowiedzialność za swoje słowa i decyzje. Nawet jeżeli popełni błąd, będzie potrafił w jakiś sposób go naprawić. Tylko czy żyjemy w świecie prawdziwych mężczyzn? Z tego co obserwuję, żyjemy raczej w świecie narcyzów i Piotrusiów Panów, którzy nigdy nie chcą dorastać. Dla nich w życiu liczy się tylko zabawa. Patrzą na świat wyłącznie z własnej perspektywy. Zupełnie ich nie obchodzi to, że mogą kogoś zranić. Liczą się tylko ich emocje i uczucia. Twoje emocje są dla nich drugorzędne. Warto uważać na takich mężczyzn. Polecam Ci artykuł: Po czym poznać, że umówiłaś się z narcyzem? Przeczytaj go uważnie i dobrze zapamiętaj te rady. To, że trafisz w końcu na narcyza, jest bardziej niż pewne. Lepiej żebyś była tego świadoma. Wnioski? Kolejne historia kobiety, która oddała swój serce niewłaściwej osobie. Straciła czujność i nie zauważyła, że jej związek w ostatnich miesiącach to była zwykła fikcja. Zaufała mu, ale ON nie był godny zaufania. Nie był dojrzałym mężczyzną. Był chłopcem, który potrzebował kilku drinków na odwagę, aby w końcu jej powiedzieć prawdę. Co zrobić w momencie, kiedy jedna ze stron potrzebuje deklaracji, na którą druga strona nie jest gotowa? Ile można czekać? Czy warto w takiej sytuacji naciskać, czy lepiej odpuścić? Czy można kogoś zmusić do podjęcia decyzji? To bardzo trudne pytania. Jednak nigdy nie będziesz naprawdę szczęśliwa, jeżeli nie potrafisz się z nimi zmierzyć. Jeżeli wspólnie z partnerem unikacie trudnych tematów, wasz związek może się skończyć podobnie jak historia tej pary. Żal, smutek, brak zrozumienia i niewybaczalna krzywda. Czy naprawdę tego chcecie? Oczywiście nie tylko mężczyźni popełniają błędy. Kobietom zdarza się to równie często. Chodzi jednak o to, aby od początku w związku rozmawiać otwarcie o tym, co jest naprawdę ważne. Jeżeli przestajecie o tym rozmawiać, to pierwszy sygnał ostrzegawczy, którego nie warto lekceważyć. Brak rozmów nie sprawi, że problem zniknie. Brak rozmów spowoduje, że problem w końcu znajdzie inną drogę ujścia. Tak było w tym przypadku… Pozdrawiam, Patryk Wójcik – psycholog. Nie wiem czy wiesz, ale otworzyłem właśnie swój mały Sklep z Inspiracjami. Znajdziesz tam moje ulubione książki, a także piękne swetry i sukienki, które wybrała moja Żona. Mam nadzieję, że odwiedzisz mój sklep i znajdziesz tam coś dla siebie. Zapraszam Cię również na mojego Facebooka: Psychologia, związki i rozwój osobisty. Potrzebujesz wsparcia? Umów się na BEZPŁATNĄ KONSULTACJĘ Propozycja była ale taka ,ze ja przyjadę do "niego " tak jak kiedyś, dzieliło by nas tylko jakieś 200km ale dla mnie to nie było rozwiązanie. Nie dałam nam szansy bo czułam okropny zal
Wszystko mi mówi że mnie ktoś - tekst piosenki Ktoś mnie pokochał świat nagle zawirował,bo ktoś mnie pokochał na dobre i na złe bezchmurne niebo znów mam nad głową bo ktoś pokochał mnie ktoś mnie pokochał,niech wszyscy ludzie wiedzą że ktoś mnie pokochał na dobre i na złe ktoś mnie pokochał,ze snu mnie zbudził ktoś kto pokochał mnie Ref. Lampa nad progiem i krzesło i drzwi wszystko mi mówi że mnie ktoś pokochał woda i ogień powtarza wciąż mi że mnie ktoś pokochał dziś Pukajcie ze mną w niemalowane drewno, bo czasami szczęście trwa tylko chwile dwie pukajcie ze mną, bo wiem na pewno że ktoś pokochał mnie Pobrano z ref. lampa nad progiem krzesło i drzwi wszystko mi mówi że mnie ktoś pokochał woda i ogień powtarza wciąż mi że mnie ktoś pokochał dziś Pukajcie ze mną w niemalowane drewno, bo czasami szczęście trwa tylko chwile dwie pukajcie ze mną, bo wiem na pewno że ktoś pokochał mnie pokochał mnie pokochał mnie Wszelkie prawa do tekstów piosenek umieszczonych na stronach portalu przysługują ich autorom. Są one umieszczone w celach edukacyjnych oraz służą wyłącznie do użytku prywatnego. Jeśli autor nie życzy sobie publikacji utworu prosimy o kontakt, a tekst zostanie usunięty.
.
  • uk47w33ucm.pages.dev/337
  • uk47w33ucm.pages.dev/660
  • uk47w33ucm.pages.dev/81
  • uk47w33ucm.pages.dev/971
  • uk47w33ucm.pages.dev/10
  • uk47w33ucm.pages.dev/622
  • uk47w33ucm.pages.dev/815
  • uk47w33ucm.pages.dev/860
  • uk47w33ucm.pages.dev/711
  • uk47w33ucm.pages.dev/969
  • uk47w33ucm.pages.dev/331
  • uk47w33ucm.pages.dev/364
  • uk47w33ucm.pages.dev/124
  • uk47w33ucm.pages.dev/289
  • uk47w33ucm.pages.dev/375
  • on mowi ze mnie zna ja go nie kojarze