Za zgodą autora publikujemy poniżej analizę prawną dotyczącą obecności symboliki religijnej w Szkole publicznej, którą autor (Przemysław Leszek Lis, doktorant Katedry Prawa i Postępowania Karnego WSPiA w Rzeszowie, od 2014 roku członek honorowy Association Internationale De Droit Pénal — Paris /Międzynarodowe Towarzystwo Prawa Karnego w Paryżu) opublikował na swoim fp w
Żeby było jasne: nie jestem przeciwna religii. Każdy ma prawo wierzyć i praktykować swoją wiarę. Jednak lekcje religii w szkole? Moim zdaniem to błąd. I już wyjaśniam dlaczego! LEKCJE RELIGII W SZKOLE? JESTEM NA NIE! 1. Wiara to osobista sprawa każdego z nas. I bardzo mnie denerwuje, że czołowi politycy od lat fotografują się przed ołtarzem. Wszystkie ważne uroczystości państwowe świętowane są w kościele. A nawet zaprzysiężenie na prezydenta rozpoczyna się od mszy. To jesteśmy państwem świeckim czy wyznaniowym? Dla mnie jest jasne, że jak ktoś składa ręce do paciorka, ilekroć ma wjechać kamera, robi to, żeby uzyskać poparcie. Ale wyobraź sobie teraz, że w pracy szef woła Cię na wspólną modlitwę. Że w ciągu roku są dni, gdy zamiast do pracy idziesz do kościoła na rekolekcje. I że mszę świętą organizuje się przed każdym dłuższym urlopem oraz po powrocie z niego. No, pewnie nie chciałabyś. Co komu do tego, jak się modlisz, kiedy się modlisz i czy w ogóle się modlisz? Powinniśmy to robić w swoim czasie wolnym! Oczywiście, możesz odmówić, ale odmów, gdy wszyscy inni idą. Co będą o tobie gadać? Czy szef nie będzie mieć pretensji? Właśnie przed takimi dylematami stawiamy nasze dzieci w ich „miejscu pracy”, czyli w szkole. 2. Programy nauczania religii i podręczniki NIE są zatwierdzone przez MEN. Ani przez dyrektorów szkół. Co w praktyce oznacza, że katecheta lub ksiądz może powiedzieć WSZYSTKO, w co wierzy, nawet jeśli wierzy, że dzieci z in vitro mają bruzdy na twarzy. I nikt im nie podskoczy. Pamiętam, jak w mojej klasie ksiądz rzucił uczniem o tablicę. Piotra wspomnienia z religii również nie są fajne: plecaki latały w powietrzu, przez co niestety jeden z uczniów moczył się ze strachu. A szkoła była bezradna. 3. Szkoła jest przecież od nauki! Dlatego zamiast religii powinno być religioznawstwo czyli nauka o wierzeniach w naszej i w innych kulturach. Albo etyka czyli nauka o moralności, gdy chcemy postawić na aspekt wychowawczy. Jest coś niewłaściwego w tym, że w jednym i tym samym miejscu dziecko dowiaduje się o teorii ewolucji, a 45 minut później na innej lekcji rozkminia boski obraz stworzenia świata w 7 dni (mój syn po takim dniu stwierdził, że ktoś go okłamuje, bo pani na religii nie wspomniała, że to może być symbol. I nie musiała, gdyż patrz punkt wyżej). Albo gdy nauka jest zgodna co do tego, że z orientacją się rodzimy i nie mamy na nią żadnego wpływu, a na religii dziecko słyszy, że to wybór i homoseksualizm trzeba leczyć. Lub gdy mówi się mu w murach szkolnych, że prezerwatywa nie chroni przed ciążą ani HIV, choć pozostaje to w sprzeczności z dzisiejszą wiedzą medyczną. Dzieci w szkole powinny się uczyć FAKTÓW, a nie FAKE NEWSÓW. Szkoła z samego założenia to miejsce, do którego przychodzimy po NAUKĘ. Po wiarę idziemy do kościoła. 4. Tymczasem w szkołach więcej czasu poświęcamy religii niż innym przedmiotom. W ciągu 8 lat dziecko ma 608 lekcji religii, a tylko 308 historii. Jeśli chodzi o inne przedmioty, porównanie wypada jeszcze gorzej, bo lekcji geografii, biologii czy informatyki przez całą podstawówkę odbywa się 190, a chemii czy fizyki – 150. 5. Polskiej szkoły nie stać na religię. Brakuje wszystkiego. Piłek na lekcjach wuefu. Rodzice muszą się składać na papier ksero czy nawet papier toaletowy dla dzieci. Z tego co wiem Kościołowi niczego nie brakuje. Jeśli lekcje religii są dla niego takie ważne: powinien sam je finansować. W salkach przy kościołach. 6. Wiara nie powinna podlegać ocenie! Bo jak ją zmierzyć i w ogóle: PO CO? Tymczasem stopień z religii od kilku lat jest wliczany do średniej. Doskonale pamiętam, kiedy wprowadzono tę zmianę, bo sama wtedy chodziłam do szkoły. Wcześniej religia była traktowana przez uczniów po macoszemu i w serduszku zajmowała miejsce gdzieś tam het daleko za plastyką czy wuefem. Czy wliczenie religii do średniej zmieniło nasze podejście? A skąd! Nadal nie traktowaliśmy jej serio, głównie dlatego, że była po prostu źle prowadzona. Księża zwyczajnie nas okłamywali: pamiętam jak jeden kazał nam prowadzić dzienniczek, w którym mieliśmy zaznaczać, jak często chodzimy na mszę świętą. Cały rok twierdził, że to tylko do naszej wiadomości, taki nasz rachunek sumienia, więc możemy być szczerzy, bo on nie będzie nas z tego rozliczać. A w czerwcu zebrał te dzienniczki i wystawił ocenę :). Chodziłam wtedy do kościoła dość pilnie, w ciągu całego roku nie byłam może ze trzy razy (z powodu choroby). I przez to dostałam tróję, bo każda nieobecność – bez względu na powód, którego przecież nie zaznaczaliśmy w dzienniczkach! – oznaczała ocenę niżej. Poczułam się O-SZU-KA-NA. Wtedy po raz pierwszy w życiu pomyślałam: „A trzeba było skłamać!”. Skoro sam ksiądz może? Inny znowu ksiądz przyprowadził na lekcję ginekolożkę, która opowiadała, że tabletka antykoncepcyjna to środek wczesnoporonny i przyjmowanie ich niczym nie różni się od aborcji. To skutecznie podkopało moją wiarę w księży i myślę, że wielu uczniów – ze szkodą dla Kościoła – myśli identycznie do teraz. 7. To zwykła dyskryminacja. Dzieci niewierzących lub wyznających inną wiarę. Na pewno pamiętasz, jak byłaś dzieckiem i jak ważna dla ciebie była przynależność do grupy rówieśniczej. Być jak oni. Robić to, co oni. Gdy koleżanka z klasy nie zaprosiła na swoje urodziny, był to mały dramat. Taki sam dramat może przeżywać dziecko, gdy jego najbliższa grupa rówieśnicza – czyli klasa – spotyka się dwa razy w tygodniu na zajęciach, na które ono samo nie chodzi. Poczucie wykluczenia może nasilić się zwłaszcza, gdy dzieci – o, ironio! – W SZKOLE przygotowują się do przyjęcia sakramentu komunii. I bierzmowania. Z tego powodu rodzice często zapisują dziecko na lekcje religii w szkole, żeby nie czuło się odrzucone. A Kościół może pochwalić się wysoką frekwencją. Która absolutnie nic nie znaczy. 8. Dzieci tracą więź z Kościołem. Bo ile z tych dzieci, które owszem, grzecznie chodzą na religię, skoro już jest w planie lekcji, co niedzielę chodzi do kościoła? Ile tak naprawdę rozumie, czym są sakramenty i przyjmuje je świadomie, bo tego CHCE, a nie dlatego, że wszyscy to robią? Gdyby lekcje religii odbywały się na przykład w niedzielę po mszy dziecięcej, jestem pewna, że te msze przyciągałyby jeszcze więcej rodzin z dziećmi. A może Kościół się boi, że byłoby wręcz odwrotnie? Że już nie każdemu by się chciało? I nagle by się okazało, że już nie ponad 90% katolików, tylko jednak mniej. I jakby nie wypada ustawiać życia WSZYSTKICH Polaków, wtrącać się w rządy oraz programy nauczania? 9. Bo – pozwalając na lekcje religii w szkole – daliśmy przyzwolenie na to, żeby Kościół decydował o całej edukacji. I teraz na przykład skutecznie blokuje rzetelną edukację seksualną dzieci i młodzieży. Sam tymczasem edukuje bardzo chętnie, zgodnie z własną ideologią, niekoniecznie z nauką. Bardzo nie chciałam, żeby mój wpis zabrzmiał jak atak na Kościół. Co rusz gryzłam się w język, żeby nie napisać czegoś ostrzej. Sama pracowałam w szkole. Spotykałam prześwietnych katechetów i księży! Ale również takich, którzy uczyli dzieci, że od pocałunku można zajść w ciążę (przypominam, że odbywa się to w szkole, która NIC z tym nie może zrobić!). Słyszałam od nauczycieli, jak wyglądało ich przygotowanie do prowadzenia zajęć Wychowania do Życia w Rodzinie. Bardziej przypomina to zabawę (np. w dopasowywanie haseł: dziewictwo = świętość; antykoncepcja = grzech) niż faktyczne przekazywanie wiedzy. Kościół na każdym kroku straszy nas seksualizacją dzieci, a sam to robi, zadając przed komunią świętą pytania w stylu: „Czy miałeś myśli nieczyste?”. 10. Dlatego ten punkt zostawiam Tobie. I możesz tu wpisać absolutnie wszystko: argument PRZECIW lekcjom religii w szkołach jak również ZA, jeśli masz zupełnie inne zdanie niż ja. Kto wie, może mnie przekonasz? A może to ja przekonałam Ciebie? Daj znać, jestem ciekawa, jak faktycznie wygląda zdanie rodziców w tym temacie! (13 698 odwiedzin wpisu)
Czy niechodzenie na religię jest grzechem? Ewidentnie tak. I to nie tylko niechodzenie na religię, ale również bierny w niej udział - chodzenie tylko po to, by "odfajkować" sprawę, by mieć święty spokój. Obowiązek czynnego, zaangażowanego uczestnictwa w katechezie wynika z pierwszego przykazania Bożego rozumianego pozytywnie w
Obywatele Polski mają konstytucyjne prawo do udziału w lekcjach religii w szkole, Kościoły i związki wyznaniowe - do jej nauczania, a katecheci do wynagrodzenia za swą pracę, tak jak inni nauczyciele. Integralnym elementem nauczania w szkołach publicznych jest możliwość dobrowolnego uczęszczania na lekcje religii. Obywatele Polski mają konstytucyjne prawo do udziału w lekcjach religii w szkole, Kościoły i związki wyznaniowe - do jej nauczania, a katecheci do wynagrodzenia za swą pracę, tak jak inni nauczyciele. Obecność lekcji religii w systemie edukacji i ich finansowanie przez państwo jest - poza nielicznymi wyjątkami - europejskim standardem. Podstawy prawne Konstytucja RP w art. 48 stanowi, że rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. Art. 53 mówi że wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru. Nauczanie religii regulują także ustawa o systemie oświaty z 7 września 1991 r., rozporządzenie ministra edukacji narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania lekcji religii w publicznych przedszkolach i szkołach z 14 kwietnia 1992 r. wraz z nowelizacjami oraz porozumienie między ministrem edukacji narodowej i Konferencją Episkopatu Polski w sprawie kwalifikacji nauczycieli religii z 6 września 2000 r. Katechizację w szkołach prowadzą 24 Kościoły i związki wyznaniowe zarejestrowane w RP. Czynią to na mocy art. 53 ust. 4 Konstytucji RP oraz na podstawie ustaw o stosunku państwa do danego Kościoła. Zazwyczaj jest tam zapisane, że Kościół „ma prawo do prowadzenia katechezy i nauczania religii” (np. art. 15 ust. 1 ustawy z dnia 4 lipca 1991 r. o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego). "Lekcja religii w polskiej szkole odbywa się na mocy przepisów Konstytucji, Konkordatu oraz Ustawy o systemie oświaty. Religia jest przedmiotem szkolnym o charakterze konfesyjnym, prowadzić go mogą w systemie oświaty publicznej wszystkie prawnie zarejestrowane w Polsce Kościoły i związki wyznaniowe, nie tylko Kościół katolicki obrządku łacińskiego. Z możliwości tej korzysta ponad 20 podmiotów" - potwierdza ks. prof. dr hab. Piotr Tomasik, koordynator Biura Programowania Katechezy przy Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. Ks. prof. Józef Krukowski, wybitny znawca prawa wyznaniowego i stosunków państwo - Kościół, przypomniał w wywiadzie dla KAI, że nauczanie religii w szkołach jest istotnym osiągnięciem europejskiej kultury prawnej w dziedzinie poszanowania wolności sumienia i religii. "Jest to ochrona wolności religijnej rodziców w zakresie wychowania dzieci zgodnie ze swymi przekonaniami w edukacji publicznej. Państwo demokratyczne powinno zapewniać ochronę wolności nie tylko OD przymusu, ale również wolności DO uzewnętrzniania swych przekonań religijnych i światopoglądowych przez każdego w życiu prywatnym i publicznym. Nauczanie religii w szkołach służy właśnie poszanowaniu przez państwo prawa rodziców do wychowania dzieci nie tylko w domu rodzinnym, ale również w szkołach” - tłumaczy prawnik z KUL. Lekcje religii także dla wyznawców islamu czy judaizmu Obecnie w Polsce lekcje religii, podobnie jak etyka, wychowanie do życia w rodzinie oraz języki mniejszości narodowych czy etnicznych, należą do grupy przedmiotów fakultatywnych. Nauczanie tych przedmiotów staje się jednak obowiązkowe, jeśli taką wolę wyrażą rodzice ucznia lub sam uczeń, o ile jest pełnoletni. Nauczanie religii odbywa się w wymiarze dwóch godzin lekcyjnych lub zajęć przedszkolnych tygodniowo. Przy czym lekcja w szkole trwa 45 minut, a w przedszkolu zajęcia dla 3-4-latków – 15 minut, natomiast dla 5-6-latków – pół godziny. Zmniejszenie liczby godzin jest możliwe jedynie za pisemną zgodą biskupa diecezjalnego i w praktyce wynika jedynie z braków kadrowych wśród nauczycieli religii, ale z roku na rok są one coraz mniejsze. Obowiązek organizacji lekcji religii spoczywa na dyrekcji szkoły. Jeśli zgłosi się przynajmniej 7 chętnych, lekcje odbywają się w klasach lub grupach międzyklasowych, natomiast grupy międzyszkolne organizowane są dla 3 chętnych. Analogiczne przepisy jak w przypadku lekcji religii katolickiej, dotyczą organizowania lekcji religii innych wyznań, także dla wyznawców islamu czy judaizmu. Zobowiązania dla katolików Od strony kościelnej nauczanie religii regulują przepisy prawa kanonicznego oraz Dyrektorium katechetyczne Kościoła katolickiego w Polsce z 2001 r. Zobowiązuje ono w sumieniu katolików do zapisania dzieci na szkolne lekcje religii. Zgodnie z przepisami tego Dyrektorium oraz w myśl rozporządzenia MEN z 1990 r. obowiązek troski o lekcje religii w szkołach na terenie parafii spoczywa na miejscowym proboszczu. Najczęściej to on rekomenduje biskupowi (a w praktyce - odpowiedniej komórce kurii diecezjalnej) katechetów, którzy posiadają kwalifikacje i z którymi chciałby współpracować. W niektórych diecezjach w Polsce, np. w archidiecezji katowickiej, obowiązki i prawa katechety (także wobec proboszcza) reguluje specjalny dokument, tzw. Statut katechety świeckiego. Nauczyciele religii podejmują pracę w szkole na takich samych zasadach jak nauczyciele innych przedmiotów oraz muszą spełnić dodatkowe warunki. Po pierwsze, muszą posiadać imienne skierowanie do konkretnej placówki wystawione przez biskupa diecezjalnego, po drugie, ich kwalifikacje określa porozumienie zawierane między ministrem edukacji narodowej a Konferencją Episkopatu Polski a nie ustawa lub rozporządzenie ministerialne. Obecnie wymagane jest ukończenie studiów teologicznych oraz uzyskanie przygotowania pedagogicznego. Nadzór nad nauczaniem religii w szkole pełnią zarówno wizytatorzy kościelni z kurii diecezjalnej, jak i wizytatorzy z kuratorium oświaty. Wizytacje kościelne kontrolują treść nauczania i jej metodykę oraz zgodność z programem, a także sprawdzają organizację lekcji religii. Natomiast wizytacje z kuratorium lub przeprowadzane przez dyrektora szkoły odnoszą się jedynie do metodyki nauczania oraz zgodności z programem, a nie do treści katechetycznych. W praktyce oznacza to, że katecheta podlega dwóm zwierzchnikom: dyrektorowi szkoły i biskupowi w sprawach treści nauczania i wychowania religijnego. Wprawdzie dyrektor nie może zatrudnić nauczyciela religii bez zgody biskupa, ale w sytuacji ewentualnego wykroczenia wobec Kodeksu Pracy czy Karty Nauczyciela dyrektor szkoły ma prawo udzielić katechecie upomnienia, nagany czy też zwolnić go z pracy, a jemu przysługuje wówczas odniesienie się do Sądu Pracy. Biskup natomiast może wycofać katechecie misję kanoniczną do nauczania religii, gdyby ten uczył niezgodnie z doktryną Kościoła lub jego życie moralne nie byłoby spójne z zasadami głoszonymi przez Kościół, gdyby np. rozwiódł się, a następnie żył w drugim związku niesakramentalnym. Programy nauczania religii i podręczniki zatwierdza strona kościelna. Te, które są przewidziane do użytku w całej Polsce, zatwierdzane są przez przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski (obecnie jest nim bp Marek Mendyk z Legnicy), podczas gdy programy i podręczniki dla jednej diecezji oraz autorskie dla kilku szkół zatwierdza biskup diecezji, w której będą one wykorzystywane. Po dopuszczeniu programu do użytku przez zespół konsultantów i wydaniu pozytywnych recenzji o podręczniku, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego wpisuje go do wykazu programów nauczania religii, nadaje mu odpowiedni numer w wykazie i informację o dopuszczeniu go przekazuje do wiadomości ministrowi edukacji narodowej. Finansowanie religii – nie dotacja, ale wynagrodzenie za pracę Finansowanie nauczania religii w szkole należy traktować nie jako dotację na rzecz Kościoła katolickiego (i innych związków wyznaniowych), ale jako jeden z kosztów systemu edukacji, który - na zasadzie poszanowania prawa do wolności religijnej - gwarantuje tym, którzy sobie tego życzą, możliwość korzystania ze szkolnej katechizacji. Nauczanie religii w szkołach odbywa się bowiem „z woli” zainteresowanych obywateli (rodziców, opiekunów prawnych, pełnoletnich uczniów). Ze względu na inne obowiązki księża pracują w szkołach na ogół na pół etatu, a zdecydowaną większość nauczycieli religii stanowią świeccy. Ponadto rzadko który nauczyciel religii prowadzi wyłącznie katechezę, najczęściej łączy te obowiązki z nauczaniem historii, WOS, języka polskiego lub innych przedmiotów i wówczas łącznie wypełnia cały etat. Wynagrodzenie za prowadzenie religii jest zatem cząstkowe. Wynagrodzenia za pracę stanowią dochód nauczycieli religii, a nie związków wyznaniowych. W świetle przepisów prawa polskiego władze zwierzchnie związków wyznaniowych nie mogą mieć żadnych roszczeń finansowych w związku z pokrywaniem ze środków publicznych kosztów związanych z nauczaniem religii. Roszczeń takich nie mogą one wysuwać ani w stosunku do władz publicznych, ani też w stosunku do katechetów. Kto naucza religii? Według danych Komisji Wychowania Katolickiego KEP za rok szkolny 2017/2018, religii w polskich szkołach uczy łącznie 31 tys. 353 katechetów: 18 tys. 349 świeckich, 9753 księży diecezjalnych, 2228 sióstr zakonnych, 1006 zakonników oraz 17 diakonów i alumnów. Najwięcej świeckich katechetów jest w archidiecezjach poznańskiej (873) i katowickiej (860). Najwięcej księży jest posłanych do pracy w szkole w diecezji tarnowskiej (825). Siostry zakonne najliczniej są reprezentowane w archidiecezjach krakowskiej (210) i warszawskiej (209), a zakonnicy - również w krakowskiej (96) i archidiecezji wrocławskiej (67). Aż siedmiu spośród 17 diakonów i alumnów uczy religii w diecezji legnickiej. Frekwencja na lekcjach religii W świetle danych zebranych z diecezji przez Komisję Wychowania KEP w 2015 r. uczestnictwo w lekcjach religii wynosiło 91,5% uczniów szkół podstawowych, w gimnazjach 90,8%, w liceach ogólnokształcących 84,8%, w technikach i liceach zawodowych 84,6%, a w szkołach zawodowych 89,5%. Z kolei wedle badań ISKK za 2017 r., uczestnictwo w lekcjach religii deklarowało 76,3% uczniów ze szkół ponadpodstawowych (78% dziewcząt i 74,7% chłopców). Na wsi uczestnictwo w lekcjach religii w szkołach ponadpodstawowych deklarowało 84%, a w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców – 67%. Co ciekawe, 28% spośród uczniów szkół ponadpodstawowych, określających się jako niewierzący, deklarowało uczestnictwo w lekcjach religii.
Upomnienie za nie chodzenie do szkoły [nw o co w tym chodzi proszę o wytłumaczenie czy jak np nie będzie mnie w szkole 1 dzien to grzywna zostanie nałozona bo nie rozumiem tego]. Dostałem upomnienie ze szkoły za nie chodzenie brzmi ono tak W sprawie regularnego posyłania syna na zajęcia szkolne.
Po co "chodzenie" ze sobą ? Autor Wiadomość Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46Posty: 337 Jak mówię doświadczyłam życia zakonnego i to uważam, za najmniejszy problem. Tak też mówi wiele osób konsekrowanych. Także żyjąc w świecie będąc np. zaangażowanym w służbę bliźniemu można nie mieć problemów z czystością. To zależy od osoby. Uważaj, by za bardzo nie przesadzić w akcentowaniu znaczenia seksu w małżeństwie, bo wtedy nastąpi odejście od nauki KKK. Sprawy związane z seksualnością są w Przykazaniach Bożych na szóstym miejscu, na pierwszym miejscu jest stawianie Boga w centrum życia. Pn lip 11, 2005 20:46 Incognito Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21Posty: 2617 To niemożliwe żebym przeakcentował znaczenie seksu w małżeństwie, bo daleki jestem od stwierdzenia tak jak Kościół, że seks jest w małżeństwie konieczny Moje poglądy na temat seksu zgrzytają z nauką KRK tylko w kwestii antykoncepcji i seksu oralnego, ale to już inna bajka, nie będę offtopicował Pn lip 11, 2005 20:52 av Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46Posty: 337 Więc chodzi mi o to, że życie zakonne jest jednym z powołań w Kościele (i zawsze było). I możliwe jest życie w całkowitej czystości. Pn lip 11, 2005 21:01 Incognito Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21Posty: 2617 Oczywiście, że możliwe jest życie w całkowitej czystości, tylko że czystość to nie jest synonim dziewictwa. Czystość obejmuje także małżeństwo i współżycie. Uważam, że czystość małżeńska jest czymś wspanialszym, bo dwuosobowym Pn lip 11, 2005 21:10 av Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46Posty: 337 A istnieje też powołanie do dziewictwa konsekrowanego i osoba realizująca takie powołanie czuje, że jest szczęśliwa. To zależy jakie kto otrzymał powołanie od Boga. Pn lip 11, 2005 21:13 pedziwiatr Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44Posty: 3433 Incognito napisał(a):Niestety mam zamiar robić co mi się podoba - taki już ze mnie wredny Incognito który jak widzi osoby gloryfikujące życie zakonne, to gryzie Dlaczego? Czy tylko z powodu ksiazek opisujacych zycie zakonne i ewentualne dewiacje z tym zwiazane, czy moze w wyniku wlasnego doswiadczenia zycia zakonnego. A poza tym, Twoje doswiadczenie nie musi byc prawdziwe w zyciu innych, dlatego zastanowilabym sie chwile nad tym gryzieniem. _________________ Oto wyryłem cię na obu dłoniach. ***W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz. Pn lip 11, 2005 21:25 Incognito Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21Posty: 2617 Coś takiego - pilnujący porządku Pędziwiatr sam rozpoczyna offtopicowy wątek Moje nastawienie jest wynikiem wielu spraw, min. kontaktów z "kandydadami do zakonów" i wrodzonego zawadiactwa - niemniej nie mam zamiaru się z niego tłumaczyć Wt lip 12, 2005 17:52 Anonim (konto usunięte) W dzisiejszym świecie nastawionym na szukanie sensacji dużo takich materiałów możesz znaleźć, Incognito ... Sęk jedynie w tym, ile rzetelnej prawdy jest w tych opisach szukających sensacji ... Wt lip 12, 2005 22:41 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników WPHUB. trójmiasto. + 3. Tomasz Waleński. 28-09-2021 17:26. Uczniowie rezygnują z religii w szkole. "Zasada odwrotności". Im starsi uczniowie w liceum, tym mniej ich chodzi na religię. Z Gdyby dziś w Polsce pojawił się Jezus z Nazaretu i otrzymał misję zreformowania rodzimego Kościoła, zacząłby ją od wyprowadzenia religii ze Biskupi chcieli mieć religię w szkole? Państwo się na to zgodziło. Kościół chciał mieć ocenę z religii na świadectwie? Dostał bez zbędnych dyskusji. Chciał Kościół, by lekcje religii odbywały się w środku innych zajęć tak, by uczniowie nie rezygnowali z katechezy zbyt łatwo? Taka praktyka jest wciąż często spotykana w polskich szkołach. Chciał Kościół, by pensje katechetów, duchownych i świeckich wzięło na swe barki państwo? Tak też się stało. Chce Kościół religii jako przedmiotu na maturze? Pożyjemy, zobaczymy… Czy jednak – mając tak komfortowe warunki do nauczania religii i wciąż walcząc o zwiększenie stanu posiadania – Kościół odnosi spektakularne sukcesy katechetyczne? Nie. 2. Po pierwsze dlatego, że nauczanie religii w obecnej formie jest nudne. Wystarczy zapytać przypadkowego ucznia, co sądzi o lekcji religii, by wiedzieć, że jest ona traktowana jak dziura w moście. Po drugie, dla wielu katechetów, szczególnie księży, to przykry obowiązek. Wielu wikarych zaś, słyszę to nie od dziś, mówi, że nie po to zostawało księżmi, by przez 45 minut zabawiać się w opiekuna kilkunastu dzieci. Co innego, gdyby lekcja religii odbywała się w salce przy kościele – „wtedy mógłbym – powiadają – wprowadzić także elementy formacyjne”. Po trzecie i najważniejsze: biskupi, jeśli idzie o nauczanie religii w szkole, nie mają sobie nic do zarzucenia. Tryskają samozadowoleniem: przecież, mówią, nie tylko, że wprowadziliśmy religię do szkół, to jeszcze katecheci są pełnoprawnymi nauczycielami. Pełen sukces duszpasterski. Czy jednak „efektywność administracyjna” ma być kryterium skuteczności nauczania religii? Nie! 3. Jak bardzo jeszcze status religii jako przedmiotu w szkole musi upaść, by biskupi zrozumieli, że dziś – na początku XXI w. – „chrześcijaninem się nie rodzisz, ale się nim stajesz”. Stajesz poprzez wolny wybór, pociągające i wiarygodne świadectwo tych, którzy głoszą Dobrą Nowinę. A nie przez to, ile godzin religii uda się Episkopatowi zapewnić w systemie szkolnym. Dlatego mam poczucie graniczące z pewnością, że gdyby dziś w Polsce pojawił się Jezus z Nazaretu i otrzymał misję zreformowania rodzimego Kościoła, to zacząłby jego odnowę od wyprowadzenia religii ze szkół. Może kiedyś, oby nie było za późno, zrozumieją to także polscy biskupi. W tym liceum na katechezę chodzi zaledwie 12 proc. uczniów. Religia w szkole coraz mniej popularna. W tym liceum w Gdańsku na katechezę chodzi zaledwie 12 proc. uczniów. Lekcja religii (Fot. Rafał Michałowski / Agencja Wyborcza.pl) W liczącym ponad pół tysiąca uczniów XIV LO w Gdańsku na religię chodzi zaledwie 61 osób. Zgodnie z prawem na lekcje religii się zapisuje, a nie z nich zwalnia (czyli: wyraża się wolę udziału w nich, a nie jest się zapisywanym "z automatu"). Katechezy są organizowane na życzenie rodziców lub pełnoletnich pochodzą z Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia AD 2020 i dotyczą wszystkich rodzajów szkół publicznych w Polsce w roku szkolnym 2018/19. Podajemy procent uczniów, którzy uczęszczają na lekcje w kolejne zdjęcie >>>Marzena Bugala/PolskapresseInstytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) opublikował raport ze statystykami dotyczącego Kościoła w Polsce. Wśród wielu informacji na temat stanu polskiego Kościoła, znaleźć też można dane dotyczące tego, ile dzieci uczęszcza na lekcje religii. Temat katechezy w szkole wciąż budzi emocje, a zwolennicy przeniesienia religii do salek parafialnych to nie tylko osoby niewierzące, ale także niektórzy katolicy, w tym duchowni. Póki co jednak miejsce lekcji religii jest w szkołach, ale nie wszyscy uczniowie z nich korzystają. Zobacz, w których miejscach kraju najmniej dzieci uczestniczy w katechezie - kliknij w"zobacz galerię" ofertyMateriały promocyjne partnera
Dwa razy w tygodniu po lekcjach cała klasa maszerowała na religię, wszyscy zadowoleni, bez pani nauczycielki. Wszyscy chodzili, wyjątek stanowił chłopczyk, którego tata był oficerem służby więziennej.
Jak zwykle na początku roku szkolnego wraca temat obecności religii w szkole. Być może podczas jakiegoś spotkania ze znajomymi zacznie się dyskusja na ten temat. Oto 10 najpopularniejszych mitów, z którymi przyjdzie ci się zmierzyć: MIT 1. Ilość obywateli RP popierających katechezę w szkole spada. Nieprawda. Z badań przeprowadzonych przez CBOS w 2012 r. wynika, że Polacy zaakceptowali obecność lekcji religii w szkołach: 72 proc. ankietowanych jest za nauczaniem religii w publicznych placówkach oświatowych, podczas gdy w 1991 r. zwolenników jej powrotu było jedynie ok. 50 proc. MIT 2. Religia nie liczy się do średniej ocen, dlatego uczniowie nie przejmują się tymi lekcjami. Nieprawda. Od roku szkolnego 2007/2008 stopień ten jest wliczany do średniej ocen. MIT 3. Polska jest jedynym krajem w Europie, który prowadzi zajęcia katechetyczne w szkole. Nieprawda. W 9 krajach UE udział w szkolnych lekcjach religii jest obowiązkowy. Są to: Austria, Cypr, Dania, Finlandia, Grecja, Malta, Niemcy, Szwecja i Wielka Brytania. Z kolei w 15 państwach UE udział w szkolnych lekcjach religii jest dobrowolny, w zależności od woli rodziców bądź samych uczniów w klasach ponadgimnazjalnych. Są to: Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Hiszpania, Irlandia, Litwa, Łotwa, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Węgry i Włochy. Co ciekawe, jedynie Białoruś i Słowenia zabroniły nauczania religii w szkole. Polska z lekcjami religii w szkole nie jest wyjątkiem na mapie Europy. W wielu krajach europejskich tradycja nauczania religii w szkołach publicznych trwa nieprzerwanie od ponad 200 lat i w większości ma charakter wyznaniowy, a nie religioznawczy. MIT 4. Nauka religii jest obowiązkowa. Nieprawda. Obecnie w Polsce lekcje religii, podobnie jak etyka, wychowanie do życia w rodzinie oraz języki mniejszości narodowych czy etnicznych należą do grupy przedmiotów fakultatywnych. Nauczanie tych przedmiotów staje się jednak obowiązkowe jeśli taką wolę wyrażą rodzice ucznia lub sam uczeń, o ile jest pełnoletni. MIT 5. Za katechezę w szkołach powinien płacić bezpośrednio Kościół. Nieprawda. Lekcje katechezy, choć nie są obowiązkowe, mają - jako jedne z niewielu zajęć w szkole - spełniać podstawową rolę wychowawczą. Religia nie ma przekazywać suchej wiedzy, ale pozwalać uczniom rozwijać osobowość, realnie dojrzewać. Uczyć się, jak być szczęśliwym. Ponadto, choć katechezę finansujemy my wszyscy, to przecież wszyscy finansujemy też lekcje etyki, z których korzysta - jak dotychczas - niewielu uczniów. Na kogo mielibyśmy zatem przerzucić koszt tych zajęć? Po drugie, zaprzestanie finansowania katechezy z budżetu państwa nie musi poprawić polskiego systemu oświaty. Bardzo wiele przykładów pokazuje, że automatyczne przeniesienie funduszy z jednego "worka" do drugiego (np. z katechezy na tablety lub stypendia dla ubogich uczniów) nie funkcjonuje. Wynika to choćby z tego, że przygotowanie nowej infrastruktury dla zupełnie nowych rozwiązań z pewnością pochłonie wyższe środki lub będzie nieefektywne. Ponadto, mogą one nie zapewnić wychowawczej roli, którą pełnią lekcje religii (np. tablety dla uczniów). MIT 6. Szkoła, by być świecka, musi być pozbawiona jakichkolwiek oznak religii. Nieprawda. Szkoła nie ma być świecka, ma być publiczna - odpowiadać wartościom wyznawanym przez członków społeczeństwa. Religia w szkole jest nieobowiązkowa, coraz częściej uczniowie decydują się na etykę - i mają do tego prawo. Gdyby w danej szkole żaden rodzic i żaden uczeń nie zdecydował się na lekcje religii, to wówczas nikt by za nią nie płacił, nikt nie musiałby jej organizować. MIT 7. Religia dyskryminuje dzieci z rodzin innych wyznań. Nieprawda. Świadectwa nie zawierają informacji, czy uczeń uczęszczał na religię czy etykę i jakiego jest wyznania. Dyrektorium katechetyczne ustaliło również, że ocenę z religii katolickiej należy stawiać za "wiedzę religijną, aktywność, pilność i sumienność ucznia, natomiast nie powinno się tej oceny wystawiać za udział w praktykach religijnych. Co ważne, obowiązek organizacji lekcji religii spoczywa na dyrekcji konkretnej szkoły. Jeśli zgłosi się przynajmniej 7 chętnych na katechezę, lekcje odbywają się w klasach lub grupach międzyklasowych. Grupy międzyszkolne organizowane są dla 3 chętnych. Analogiczne przepisy jak w przypadku lekcji religii katolickiej, dotyczą organizowania lekcji religii innych wyznań, także dla wyznawców islamu czy judaizmu. MIT 8. Religia w szkole jest oderwana od życia parafialnego i wspólnotowego. Nieprawda. Zgodnie z przepisami Dyrektorium oraz w myśl rozporządzenia MEN z 1990 r. obowiązek troski o lekcje religii w szkołach na terenie parafii spoczywa na miejscowym proboszczu. Najczęściej to on rekomenduje biskupowi (a w praktyce - odpowiedniej komórce kurii diecezjalnej) katechetów, którzy posiadają kwalifikacje i z którymi chciałby współpracować. W niektórych diecezjach w Polsce, np. w archidiecezji katowickiej, obowiązki i prawa katechety (także w relacji do proboszcza) reguluje specjalny dokument: tzw. Statut katechety świeckiego. Co ważne, Dyrektorium zobowiązuje w sumieniu katolików do zapisania dzieci na szkolne lekcje religii. MIT 9. W Polsce nigdy wcześniej nie było szkolnej katechezy. Nieprawda. Religia w szkole to nie efekt porozumienia rządu z Watykanem (tzw. Konkordatu). Choć w 1950 r. władze zawarły z Episkopatem porozumienie, które miało regulować szkolną naukę religii, to w praktyce w 1961 r. rzeczywiście zakazano nauczania religii w szkołach. Katecheza wróciła dopiero w roku szkolnym 1990/91. Co ciekawe, nauczanie religii przed epoką komunizmu zawsze znajdowało się w wykazie szkolnych przedmiotów nauczania, nawet podczas zaborów. MIT 10. Katecheci nie mają pojęcia o pracy w szkole. Nieprawda. Nauczyciele religii podejmują pracę w szkole na takich samych zasadach jak nauczyciele innych przedmiotów oraz muszą spełnić dodatkowe warunki. Po pierwsze muszą posiadać imienne skierowanie do konkretnej placówki wystawione przez biskupa diecezjalnego. Po drugie - ich kwalifikacje określa porozumienie zawierane między ministrem edukacji narodowej a Konferencją Episkopatu Polski, a nie ustawa lub rozporządzenie ministerialne. Obecnie wymagane jest ukończenie studiów teologicznych oraz uzyskanie przygotowania pedagogicznego. Nadzór nad nauczaniem religii w szkole pełnią zarówno wizytatorzy kościelni z kurii diecezjalnej jak też wizytatorzy z kuratorium oświaty. Wizytacje kościelne kontrolują treść nauczania i jej metodykę oraz zgodność z programem, a także sprawdzają organizację lekcji religii. Wizytacje z kuratorium lub przeprowadzane przez dyrektora szkoły odnoszą się jedynie do metodyki nauczania oraz zgodności z programem a nie do treści katechetycznych. * * * Podsumowując, katecheza nie musi mieć negatywnego wpływu na całość systemu oświaty. Oczywiście, nie jest do końca jasne, co należy zrobić z problemami edukacji religijnej w jej obecnym stanie. Biorąc udział w rozmowach na ten temat, pamiętajmy jednak o faktach. Coraz mniej uczniów uczęszcza na lekcje religii w szkole. Jak podaje, CBOS. w 2010 r. 93 proc. badanych nastolatków uczestniczyło w lekcjach religii, w 2018 r. 70 proc., a w r. 2021 już tylko 54 proc. Niechodzenie na religię jest szczególnie popularne wśród uczniów szkół średnich, zwłaszcza tych z dużych miast. Problemy z frekwencją na lekcjach katechezy w Krakowie nie są nowym zjawiskiem. Na religię chodzi już niewiele ponad połowa uczniów szkół średnich, a w XLIII LO im. Zofii Chrzanowskiej z katechezy wypisało się ponad 90 proc. uczniów. Podobny trend jest coraz bardziej widoczny w szkołach podstawowych. Głos w sprawie zabrał nawet abp Marek Jędraszewski, zapowiadając działania zmierzające do odwrócenia tendencji. Jak opisuje Gazeta Wyborcza, jednym ze sposobów na zachęcenie uczniów, by ponownie zaczęli chodzić na religię jest ulotka wydana przez krakowską kurię metropolitalną. Niektórzy rodzice uważają jednak, że w ten sposób wywiera się presję na dzieci i straszy je konsekwencjami rezygnacji z katechezami. W ulotce znalazło się między innymi stwierdzenie: "Rezygnując z lekcji religii, możesz zostać niedpuszczony/-a do niektórych sakramentów i funkcji w Kościele". Według relacji Gazety Wyborczej, jeden z sześcioklasistów, który ulotkę otrzymał od szkolnej katechetki, miał zadać swojej mamie pytanie: czy niechodzenie na religię jest karalne? PRZECZYTAJ: Jak się wypisać z religii? W niektórych szkołach już tylko garstka chodzi na religię! Oto wzór pisma o rezygnacji z lekcji religii Treść ulotki nie podoba się również Jolancie Gajęckiej, cytowanej przez Gazetę Wyborczą dyrektorce szkoły podstawowej nr 2 w Krakowie. Nauczycielka uważa, że ulotka niepotrzebnie straszy dzieci, zamiast koncertować się na pozytywnym zachęcaniu ich do nauki religii oraz na przesłaniu miłości płynącym z ewangelii. Równocześnie Jolanta Gajęcka przyznaje, że dyrektorzy szkół mają niewielki wpływ na katechetów, ponieważ nauczyciele religii podlegają władzom kościelnym. Dyrektor wydziału katechetycznego krakowskiej kurii ks. Michał Kania tłumaczy, że ulotki zostały przygotowane już rok temu. Materiały rozesłano do parafii, a następnie miały one trafić do katechetów. Ci z kolei mieli je wręczać rodzicom podczas spotkań parafialnych. Zdaniem duchownego celem akcji jest "informowanie o tym że religia w szkole jest ważnym przedmiotem, propaguje wartości i uczy szacunku, pomaga w szukaniu dobra i prawdy, ukazuje związki wiary i kultury, prezentuje różne wyznania oraz religie". ZOBACZ: Incydent na Giewoncie. Baner z biblijnym cytatem zawisł na krzyżu Sonda Czy religia w szkołach powinna być obowiązkowa? Małopolska. Policja rozbiła szajkę złodziei luksusowych samochodów
W środę 1 września rozpoczął się rok szkolny 2021/2022. W związku z tym wielu rodziców może zastanawiać się nad tym, czy lekcje religii są obowiązkowe, a ich dziecko musi na nie uczęszczać. Warto przypomnieć, że religia organizowana jest na życzenie rodziców lub pełnoletnich uczniów uczęszczających do placówki.
Dlaczego dzieci lepiej znają angielski tekst piosenki Lady Gagi, niż „Ojcze nasz” po polsku? Do rozpoczęcia nowego roku szkolnego pozostał niespełna tydzień. Wśród wielu przedmiotów nauczanych w polskich szkołach pojawi się religia. Jej obecność w siatce godzin – dla wielu oczywista – wydaje się odbierać, z przyzwyczajenia do jej tam obecności, powagę i charakter wykładanych treści. Formacja czy teoria – spór drugorzędny Nieustanny spór pomiędzy tym, na ile lekcja religii powinna być formacją a na ile teorią jest czymś, co można porównać do sporu: na ile matematyka powinna być świadomością, ile pieniędzy znajduje się w portfelu, a ile wydaliśmy na ostatnich zakupach. Jest to niewątpliwie skupianie się na sprawach drugorzędnych. Okazuje się, że w przypadku religii ani teoria ani praktyka nie będą miały sensu, kiedy ani jedna ani druga nie wezmą się z pragnienia. Po pierwsze: poznania, po drugie: doświadczenia spotkania. Szukanie nowych metod nauczania religii wydaje się być bezzasadne, ponieważ po ludzku, kiedy uczeń (na swój sposób, odpowiedni do wieku) nie będzie przekonany o owocności wiedzy przez siebie zdobytej, nie będzie chciał jej wykorzystać w życiu. Tutaj, inaczej niż w matematyce, weryfikacja poza wspólnotą Kościoła może być niemożliwa – czyli jeżeli nie będzie mocnego z nią zjednoczenia w świecie, który jest pozareligijny, wiedza będzie frustrująca, a praktyka usypiająca. Może wydawać się śmieszne to, że na dyskotece w szkole podstawowej dzieci dużo lepiej radzą sobie z angielskim tekstem piosenki Lady Gagi niż z Modlitwą Pańską wypowiadaną po polsku. Tekst piosenki umieją wszystkie, „Ojcze nasz” powiedzieć umie mniej więcej 60 %, napisać – 20% dzieci. Msze dla dzieci obchodzą rodziców, nie ich pociechy Formacja religijna zamknięta w murach (czy to kościoła, czy szkoły) z braku nieustannej pielęgnacji usycha. Trudno wymagać od osoby dorastającej tego, aby potrafiła zadbać z pełną świadomością o to, jak radzić sobie z własną religijnością. Przykład i pomoc powinny iść z góry. Zadziwiające jest to, że niekiedy Msze dla dzieci dużo bardziej interesują dorosłych niż ich pociechy. Tymczasem to rodzice powinni ewangelizować swoje dzieci, a nie na odwrót. W tym wypadku Msza z kazaniem dla rodziców byłaby jak najbardziej wskazana. Trudno wymagać od nich budowania wiary w dziecku, jeżeli sami – przez brak formacji – wyschli w środku, nie bardzo wiedząc na czym polega relacja z Bogiem – bo przecież nie odmawianiu pacierza rano i wieczorem, niejedzeniu mięsa w piątek, czy też niegniewaniu się… Momentami zdarza się, że łatwiej współpracuje się z rodzicami, którzy być może na pierwszy rzut oka nie są zaangażowani religijnie, a ich życie nie zawsze jest do końca poukładane. Oczywiście jest to jakaś generalizacja, ale prościej jest kogoś doprowadzić do Boga pokazując mu Jego prawdziwe oblicze, niż wyprowadzać z błędu, kiedy w tym błędzie tkwi się od lat. Traci transcendentny charakter Tym, co wydaje się być najbardziej niebezpieczne w nauczaniu religii to przyzwyczajenie, że zawsze tak było i niczego nie warto zmieniać. Od formacji religijnej dzieci i młodzieży w Kościele są rodzice. Lekcja religii ma służyć jedynie pomocy i uzupełnieniu. Nie może być fundamentem. Dziecko powinno być tak uformowane przez rodziców, że będzie sobie w stanie poradzić bez dwóch godzin w tygodniu z nauczycielem religii. Nie chodzi tu o idealną wiedzę, ale odwagę w jej poszukiwaniu. Dziecko nie musi mieć w sobie pełnej świadomości spotkania; być może wystarczy pytanie o to, z kim się spotyka. Tymczasem po wieloletniej edukacji religijnej w młodym człowieku pozostaje jedynie doświadczanie tego, że jego środowisko (także, a może zwłaszcza, to rodzinne) żyje w innej optyce, niż lekcyjna – mimo, że do niej był zobowiązywany przez rodziców właśnie! Jedyną rzeczą, którą posiada, jest doświadczenie nieautentyczności. Nie po to jest lekcja religii. Nie da się ukryć, że religia między wieloma przedmiotami w szkole traci swój transcendentny charakter. Niezależnie od tego czy w szkołach pozostanie, czy zostanie z nich wycofana – to rodzice odgrywają kluczową rolę w wychowaniu religijnym dzieci. Oni powinni stać się najważniejszymi nauczycielami swoich dzieci. Podstawowym środowiskiem do wzrastania w wierze jest dom rodzinny. On też może być miejscem zdobywania wiedzy religijnej (religijny Homeschooling!). Dzieciom będzie łatwiej. W szkole wielu wspaniałych i oddanych swojej pracy nauczycieli religii będzie mogło im pomóc odkrywać piękno tego, w czym biorą udział i tego, kim się stają. Po to jest przecież lekcja religii. 26 sierpnia 2016, 10:14
Jeżeli zatem rodzice ucznia (bądź pełnoletni uczeń) zmienili swoje oświadczenie dotyczące udziału ucznia w zajęciach religii w trakcie roku szkolnego (do czego mieli prawo, zgodnie z powołanym wyżej rozporządzeniem) należy stwierdzić, że od tego momentu uczeń nie musi uczestniczyć w zajęciach religii, a na świadectwie Rodzice na ogół chcą lekcji religii w szkołach. Inaczej niż młodzież. I nic dziwnego, biorąc pod uwagę, jak w Polsce wygląda katecheza. Większość rodziców chce nauki religii w szkołach. Większość uczniów w wieku 15–19 lat nie chce. Tak wychodzi z sondażu na zlecenie „Gazety Wyborczej”. Dziennik zachęca do rozmowy rodziców z dziećmi na ten temat. Słusznie, bo z nauką religii w szkole publicznej mamy problem. Czytaj także: Wszystko, czego nie wiemy o lekcjach religii. Kto i za co właściwie płaci? Chodzą na katechezę, bo muszą Z jednej strony obowiązujące w Polsce prawo, w tym konstytucja, dopuszcza naukę religii w szkołach i określa jej zasady. Dopuszcza też naukę innych konfesji chrześcijańskich, nie tylko rzymskokatolickiej, a także innych religii niż tylko chrześcijaństwo. Wynika to z wolności religijnej, którą konstytucja gwarantuje obywatelom. Oznacza to także, że rodzice mają prawo nie posyłać swych dzieci na lekcje religii, a uczniowie nie brać w nich udziału. W praktyce prowadzi to jednak do różnych kłopotów, bo w Polsce, inaczej niż w większości demokratycznych państw Europy, konfesja rzymskokatolicka dominuje. Rodzice i dzieci mogą być pod presją otoczenia. Wolą się nie wychylać. Odpowiadają, że chcą religii, a w rzeczywistości chcą świętego spokoju dla siebie i swoich pociech. Stąd tak wysoka frekwencja na lekcjach religii w szkołach podstawowych i średnich. Uczniowie deklarują, że nie chcą chodzić na katechezę, ale chodzą. Czytaj także: Dużo religii w nowym programie szkolnym Polska katecheza to raczej katechizacja Drugi problem polega na tym, że w Polsce nauka religii oznacza w praktyce katechizację, czyli wpajanie zasad wiary katolickiej i lojalności wobec instytucji Kościoła. W wielu krajach zachodnich nauczanie religii w szkole publicznej polega na... nauczaniu religii, czyli na przekazywaniu elementów religioznawczej wiedzy o chrześcijaństwie, islamie, judaizmie, hinduizmie, buddyzmie. Gdy moje córki chodziły do podstawówki w Londynie, miały zajęcia o islamie i hinduizmie, które współprowadziły z nauczycielem dzieci z rodzin wyznających te religie. Córki bardzo lubiły te zajęcia. Brały też udział w szkolnych spotkaniach z okazji ważnych świąt każdej z religii, którą reprezentowali ich koledzy i koleżanki. Dzięki temu wyrabiały w sobie szacunek dla innych wyznań i religii. Lekcje religii czy indoktrynacja Kolejny problem polega na tym, że armia katechetów wynagradzana z pieniędzy publicznych nie zawsze nadaje się na nauczycieli. Bywa, że wykorzystują oni lekcje nie do nauki o chrześcijaństwie, Biblii, etyce katolickiej, ale do indoktrynacji uczniów przeciwko rzekomym „wrogom” Kościoła i katolicyzmu. Taka nauka religii nie służy dobru ucznia, nastawia go wrogo do inaczej wierzących czy myślących. Na tym kapitału społecznego zaufania się nie zbuduje. Czytaj także: Katecheci szkolnymi wychowawcami Co gorsza, nauka religii w szkole i jej nauczyciele są w istocie rodzajem państwa w państwie. Podlegają bardziej władzy kościelnej niż świeckiej, a świecka, zwłaszcza pod obecnymi rządami prawicy narodowo-katolickiej, nie kwapi się do merytorycznej kontroli zajęć i katechetów. Gdyby udało się kiedyś rozwiązać lub złagodzić wyliczone problemy, rodzice i uczniowie nie mieliby o czym rozmawiać. Rzetelna wiedza o chrześcijaństwie, Kościele, innych religiach jest czymś dobrym i pożądanym w czasach, kiedy tak wiele konfliktów wynika z religijnej ignorancji. .
  • uk47w33ucm.pages.dev/755
  • uk47w33ucm.pages.dev/584
  • uk47w33ucm.pages.dev/284
  • uk47w33ucm.pages.dev/196
  • uk47w33ucm.pages.dev/687
  • uk47w33ucm.pages.dev/920
  • uk47w33ucm.pages.dev/865
  • uk47w33ucm.pages.dev/591
  • uk47w33ucm.pages.dev/23
  • uk47w33ucm.pages.dev/924
  • uk47w33ucm.pages.dev/726
  • uk47w33ucm.pages.dev/977
  • uk47w33ucm.pages.dev/489
  • uk47w33ucm.pages.dev/758
  • uk47w33ucm.pages.dev/631
  • niechodzenie na religie w szkole